PODSUMOWANIE: LIPIEC 2015



Lipiec minął nim się obejrzałam. Do teraz nie potrafię uwierzyć, że mamy już sierpień. Jak to jest, że letnie miesiące zawsze mijają tak szybko? Mimo iż dzień jest dłuższy kompletnie tego nie czuję.. Zauważyłam, że ostatnio czas biegnie jak szalony pozostawiając za sobą wiele niezauważonych chwil i momentów. Skłoniło mnie to do chwili zadumy pod koniec miesiąca i podsumowań.

Bardzo chciałabym wychwalać miniony miesiąc i pokazać Wam jak wspaniale go wykorzystałam, niestety nie do końca tak będzie.

Lipiec mogłabym nazwać miesiącem "przetrwania". Moim celem każdego dnia było: obudzić się, przetrwać, pójść spać. Bycie w takim nastroju niczego nie ułatwia jednak starałam się zrobić wszystko aby poprawić sobie humor.

Przed pracą przesiadywałam w parku czytając lub słuchając muzyki, która działała na mnie kojąco. Był taki dzień kiedy czułam się fatalnie - miałam ochotę narzekać na cały świat jaki to jest okrutny i niesprawiedliwy. Usiadłam na ławce i już miałam zamiar rozpocząć w myślach swoją listę skarg gdy nagle...

 

słońce wyszło  zza chmur delikatnie muskając swoimi promieniami moją twarz, a z słuchawek popłynęła moja ulubiona piosenka..

"Look around yourselves.. 
can't you see this wonder? 
spread in front of you. 
The clouds floating by...
the skies are clear and blue..."

Cisza wokoło... tylko delikatny szum drzew, piękny śpiew ptaków ukazujący, że jest jeszcze coś "ponad"... ponad tym szaleńczym tempem, w którym żyjemy... 

"Planets in their orbits
the Moon and the Sun
such perfect harmony.."

Ponad wszystkimi negatywnymi emocjami, które są w nas.. ponad gniewem, złością, smutkiem, żalem...

"Let's start questioning ourselves
isn't this proof enough for us?
or are we so blind?
to push it all aside..."

Tak.. czasami jesteśmy ślepi.. wystarczy otworzyć oczy aby zobaczyć jak wokół jest pięknie...




Takie piękne widoki mogłam podziwiać wracając do domu po całym dniu pracy..

Aby jeszcze bardziej poprawić sobie nastrój w tym miesiącu postanowiłam zostać testerem smaków. Czasami wszystko czego potrzebujesz to wielkie pudełko lodów i tego się trzymałam racząc swoje podniebienie czekoladowymi rożkami, wiśniowymi gałkami czy też ciasteczkowymi lodami na patyku.. mniam.




W lipcu wypadły urodziny dwóch bliskich mi osób, którym chciałam zrobić niespodziankę przygotowując dla każdego z nich tort. Zależało mi aby zawierał on w sobie chociaż ich namiastkę, tak też powstał..

biały, elegancki tort waniliowo-truskawkowy dla mojej koleżanki:





oraz niebieski, dla mojego siostrzeńca - miłośnika bez i borówek:





Pozostając przy tematyce wypieków udało mi się popełnić dwa razy ciasto 3 bit, które znika od razu po pojawieniu się:



jak również podjęłam się nie lada wyzwania: dążę do upieczenia babeczek idealnych. Pierwsza próba okazała się fatalna - co prawda w smaku były dobre jednak wygląd wciąż nie ten. Jak to mówią: trening czyni mistrza - może następnym razem się uda.





Szczerze bardzo polubiłam pieczenie, a zasadniczo nie tyle pieczenie ile samo dekorowanie wypieków. Uwielbiam przeglądać inspirujące strony kulinarne, oczyma wyobraźni przyozdabiać torty i babeczki. Myślę, że w przyszłości mogłabym spełnić się w fotografii kulinarnej. Oczywiście daleka droga przede mną, ale każda droga zaczyna się od jednego, małego kroku...

Wszystkie swoje małe i większe kulinaria staram się uchwycić w kadrze. Lipiec sprzyjał takim chwilom i rozwojowi mojego konta na Instagramie (ahsen_life), na którym znajdziecie więcej zdjęć minionych tygodni. 



Jeśli chodzi o książki w tym miesiącu udało mi się przeczytać tylko dwie. Uwielbiam czytać jednak zmęczenie dawało mi się we znaki i po kilku stronach zamykałam oczy. Jednak obie przeczytane przeze mnie pozycje gorąco polecam.

Pierwsza z nich to książka R. Brett "Bóg nigdy nie mruga". Przewinęła się na tylu Instagarmowych zdjęciach, że koniecznie musiałam sprawdzić o co w tym wszystkim chodzi. Książka ta zawiera 50  życiowych lekcji, które przydadzą się każdemu z nas. Poza tym podziwiam autorkę, doświadczoną przez życie kobietę, która wiedzą zdobytą przez te lata dzieli się z innymi.




Druga książka to kryminał C. Läckberg "Księżniczka z lodu", czyli pierwszy tom serii tej autorki. Czytałam ją z nieukrywaną ciekawością, przerzucając stronę po stronie nie mogłam się oderwać. Zakończenie zaskoczyło mnie totalnie i z pewnością sięgnę po kolejne części.

 


Po książkach przyszedł czas na serial, który pochłonął mnie totalnie. Wszystkie trzy sezony obejrzałam w niecały tydzień. Poza tym iż całość porusza naprawdę poważny problem serial stworzony jest z humorem i przyjemnie się go ogląda nie tylko nastolatkom. Mowa oczywiście o My mad fat diary.





To już wszystko w moim podsumowaniu lipca. Mam nadzieję, że sierpień, będzie łaskawszym miesiącem zarówno pod względem samopoczucia jak i produktywności. Niedługo urlop więc musi tak być :-)


Jak Wy spędziliście lipiec? Co udało się Wam osiągnąć i z czego jesteście najbardziej zadowoleni? Jeśli prowadzicie takie podsumowania chętnie poczytam.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

....